Listopadowa noc pomyłek
Jutro mija kolejna rocznica nocy listopadowej – wydarzenia, które już po kilku dniach zostało przekoloryzowane. Natomiast część z tamtych wydarzeń usiłowano wstydliwie przemilczeć. Spójrzmy, jak wyglądał w Warszawie 29 listopada 1830 roku
Nic nie poszło tej nocy, jak było zaplanowane. I nie było tak wzniosłe, jak to później opisywali hagiografowie. „Gazeta Warszawska” z 3 grudnia 1830 roku relacjonowała – „Niepodobna uwierzyć, że w ciągu kilku minut większa część mieszkańców stolicy już okazała się w chęci połączenia się z woyskiem”. To nie była prawda. Grupę 160 podchorążych spotkały puste stołeczne ulice, a towarzyszył im jedynie trzask zamykanych bram, co opisywali w pamiętnikach współcześni.
Konspiratorzy postanowili porwać za sobą wojsko polskie, uderzyć wraz z nim na oddziały rosyjskie stacjonujące w stolicy i wywołać ogólnonarodowe powstanie. Sygnałem miały być dwa pożary drewnianych domów, z których pierwszy – browaru na Solcu – liczono, że przeniesie się na pobliskie drewniane budynki koszar kawalerii rosyjskiej. Po pierwsze, wybuchł on na ponad pół godziny przed czasem przewidzianym na szóstą. Po drugie, szybko został ugaszony. A po trzecie, koszary ocalały. Nie odnajdziemy wielu śladów po tym wydarzeniu. Układ ulic jest dziś odmienny.
Nieudany zamach
Na miasto mieli wyjść konspiratorzy ze szkoły podchorążych piechoty (mieściła się w dzisiejszej Podchorążówce w Łazienkach). Grupa zebrała się pod pomnikiem Jana III Sobieskiego. Po krótkim starciu z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta