Zszywanie polskiego teatru
Jan Englert gra w spektaklu Grzegorza Jarzyny „T.E.O.R.E.M.A.T.”, który ma pokazy przedpremierowe od soboty. Ewa Dałkowska pracuje z Krzysztofem Warlikowskim. Czy buntownicy stają się akademikami, czy akademicy zdecydowali się na eksperyment? A może doczekaliśmy się normalności?
Dekadę temu Jarzyna i Warlikowski byli obrzucani błotem przez starszych aktorów i krytyków za podjęcie tematów tabu seksualnego, za nowy, energetyczny styl gry. Kiedy po sukcesach w Awinionie zostali tam namaszczeni na najważniejszych młodych polskich reżyserów, zapytałem ich, jak oceniają swoich teatralnych adwersarzy.
– Mieliśmy propozycję reżyserowania w Narodowym – mówił Grzegorz Jarzyna. – Ale co tam robić, gdy główny aktor reklamuje hamburgery, a inni trzepią kasę w telenowelach i nic ich poza nią nie interesuje. Niech zostaną bankierami, maklerami. Jan Englert uważa, że pauperyzacja skłania środowisko do chałtury. To na czym polega „narodowość” i misja Narodowego?
To był czas, kiedy Jerzy Grzegorzewski zapowiadał, że jego aktorzy nie będą grali w telewizji i reklamach, ale ostatecznie zgodził się na to.
Krzysztof Warlikowski tak komentował sytuację:
– Narodowy i Stary to sceny oficjalne, które nie mają prawdziwego życia. To machina, która chwyta artystę w potrzask. Szkoda mi Grzegorzewskiego.
Obmowa w garderobach
Zagraniczny sukces ściągnął na widownię Rozmaitości najważniejsze postaci tradycyjnego teatru – Andrzeja Łapickiego i Gustawa Holoubka. Dobrze oceniali „Magnetyzm serca” (1999) Jarzyny według Fredry.
Kiedy Englert wystawiał w 2007 r. „Śluby panieńskie”, powiedział:– Jestem zwolennikiem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta