Z pozwem nie warto zwlekać
Gdy miną przewidziane prawem terminy, nie zmusimy dłużnika do uregulowania zaległego długu. Ale tylko jeśli skorzysta z zarzutu przedawnienia, a sąd nie uzna tego uprawnienia za nadużycie prawa
Roszczenia majątkowe (poza pewnymi wyjątkami), podlegają przedawnieniu. Termin wynosi co do zasady dziesięć lat, a dla roszczeń o świadczenia okresowe oraz związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej – trzy lata.
Przepisy kodeksu cywilnego przewidują jednak w niektórych przypadkach nieco inne terminy przedawnienia, np. roszczenia z umowy o dzieło przedawniają się z upływem dwóch lat od dnia oddania dzieła, a gdy nie zostało oddane – termin ten liczy się od dnia, w którym zgodnie z treścią umowy miało być oddane.
Wolno się uchylić
Co dzieje się z zobowiązaniem, gdy minie termin przedawnienia? Nadal istnieje, czyli nie wygasa. Przekształca się jednak w tzw. zobowiązanie naturalne, którego cechą jest to, że nie można go przymusowo zrealizować.
Dłużnik może zatem nam zapłacić, jeśli będzie chciał, nie mamy zaś możliwości zmuszenia go do tego, i to nawet w sądzie, zwłaszcza gdy skorzysta z przysługującego mu uprawnienia. Jego podstawą jest art. 117 § 2 kodeksu cywilnego (dalej k.c.).
Możliwość zrzeczenia się przez dłużnika z korzystania z przedawnienia jest jego uprawnieniem osobistym
Przepis ten mówi, że „po upływie terminu przedawnienia ten, przeciwko komu przysługuje roszczenie, może uchylić się od jego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta