Zapomniany kawałek Europy
W tym kraju ma się uczucie bycia poza czasem i kontekstem europejskim. Albania ma w sobie coś z Bałkanów, Bliskiego Wschodu, ale i Azji
Prom z greckiej wyspy Korfu, leżącej najbliżej Albanii, podpływa do Sarandy. Oczom turystów ukazuje się obraz nieco przerażający. Miasto wygląda jak po kataklizmie: kilkupiętrowe budynki nie mają okien, tynku, ze ścian sterczą pręty. Obok słynne albańskie bunkry, podobno w czasie reżimu Envera Hodży zbudowano ich ponad 750 tysięcy. Chodziło o zapewnienie schronienia każdej rodzinie na wypadek inwazji. Czyjej? Nikt już dzisiaj nie pamięta. Rozsiane po całym kraju bunkry zarasta trawa.
Kiedy jednak prom przybija do niewielkiego portu, okazuje się, że owe opuszczone domy to jedna wielka budowa. W Albanii buduje się dużo, szybko, ale na raty. W stanie surowym stawia się od razu kilka pięter, ale wykańcza tylko jedno. Budowa znowu ruszy, jak inwestor zdobędzie więcej gotówki. Czasami budowa zostaje porzucona już na etapie pierwszej kondygnacji.
Trudno sobie wyobrazić, jak kiedyś wyglądała Albania, bo starego właściwie nie widać. Czasem tylko można dostrzec kamienne parterowe domostwa obrośnięte winoroślą. Ale to widok rzadki. W albańskim krajobrazie przeważają rozsypujące się lub rozbierane właśnie odrapane bloki z czasów socjalizmu lub pachnące świeżym tynkiem nijakie domy klocki.
Pan Tadeusz w Butrincie
Autobusy z Sarandy do Butrintu kursują kilka razy dziennie. Nie ma dworca, autobusy dalekobieżne, busy i taksówki zjeżdżają się po prostu na jeden z placów. Nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta