Stypa na sto bawołów
Zmarli czekają czasami nawet kilka lat na pochowanie, nim rodzina uzbiera pieniądze na uroczysty pogrzeb
– Tu jest gospodyni – przewodnik przedstawia siwowłosą staruszkę. – A tam za ścianą jej mąż.
Z mężem się jednak nie przywitamy, bo leży w trumnie. Już od czterech lat.
W tradycji Torajów, ludu zamieszkującego górzysty interior indonezyjskiego Celebesu, to zupełnie normalne. Żeby dusza dostała się w zaświaty i miała tam szczęśliwe życie, musi mieć godziwy pochówek. Od niego też poniekąd zależy, czy bliscy pozostający na ziemskim padole będą mogli liczyć na wsparcie zmarłych.
Koszty pogrzebu, w tym stypy, w trakcie której zabijane są często dziesiątki bawołów i świń, są ogromne. Pieniądze zbiera się często przez kilka lat, nierzadko popadając w długi. Zgodnie z tradycją zmarły do pogrzebu nie jest uważany za nieboszczyka. Balsamuje się go, zostawia w domu i traktuje jak chorego, tak też o nim mówiąc.
Poznana staruszka z uśmiechem opowiada o mężu. Nosi mu codziennie jedzenie, rozmawia z nim, choć przyzwyczaiła się do braku odpowiedzi. Dajemy kobiecie trochę rupii (lokalnej waluty) – cieszy się, bo dołoży do funduszu na pogrzeb.
Jest impreza!
Najlepiej przyjechać do Tana Toraja, czyli krainy Torajów, w okresie naszego lata. Kończy się wtedy zbiór ryżu, mieszkańcy mają więc pieniądze i mogą urządzać pogrzeby. Nasz przewodnik dowiaduje się, że w jednej z wiosek odbywa się właśnie taka uroczystość. To już jej trzeci dzień...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta