Mleczna droga podlaskiego barona
Beata Drewnowska Dariusz Sapiński Prezes Mlekovity nie boi się biznesowych wyzwań. Udowodnił, że także mały prowincjonalny zakład z czasem może się stać potężnym przedsiębiorstwem
Najważniejsza dla Dariusza Sapińskiego jest Mlekovita. Pracuje przez sześć lub siedem dni w tygodniu. Do biura przychodzi na godzinę 7.30. Po dziewięciu lub dziesięciu godzinach jedzie do domu na obiad. I wraca do zakładu. Pracuje zazwyczaj do 22. Pracownicy nie pamiętają, kiedy miał kilka dni wolnego. – Urlop? Po co? Mam go wtedy, kiedy wyjeżdżam służbowo – tłumaczy Sapiński. W spółdzielni nie ma wiceprezesów. Całą grupą zarządza sam. Twierdzi, że to ma dobre i złe strony. – Owszem, czasu mam mało, ale ponieważ działam samodzielnie, szybko podejmuję decyzje – podkreśla Sapiński. Żywiołowy i spontaniczny charakter prezesa widać podczas rozmowy: gestykuluje i szybkim krokiem spaceruje po gabinecie. Sam odbiera telefony, które właściwie nigdy nie przestają dzwonić. Na co dzień do pracy chodzi w swetrach, garnitur zakłada tylko na oficjalne spotkania. Taki luźny styl pracy, zapewne pomaga mu kontaktach z ludźmi.
Mleczny lider
Przed gabinetem prezesa Mlekovity z Wysokiego Mazowieckiego każdego dnia stoi kolejka interesantów. O rozmowę z Sapińskim zabiegają: pracownicy, partnerzy biznesowi, a ostatnio coraz częściej także prezesi innych mniejszych spółdzielni mleczarskich. Wszystkich przyciąga potęga Mlekovity. Spółdzielnia w ciągu kilkunastu lat stała się wiceliderem polskiego rynku mleczarskiego. Dziennie w swoich zakładach przerabia 2,5 mln litrów mleka. Jej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta