Tych wyborów i tak byśmy nie wygrali
Nikogo nie wyrzucamy z PiS, ale nie mamy też zamiaru całować kogoś w rękę tylko po to, by z nami został. Niewykluczone, że jakiś poseł dostanie propozycję od PO i jego honor okaże się słabszy niż honorarium – mówi odchodzący premier w rozmowie z Agnieszką Sopińską i Bernadetą Waszkielewicz
Rz: Ma pan już kandydata na wicemarszałka Sejmu?
Jest ich kilkoro. Ja mam swój typ, ale nie zawsze można wysunąć tego, kto byłby najlepszy.
Może zaproponuje pan na ten fotel któregoś z polityków konserwatywnego skrzydła PiS, żeby je dowartościować?
Nie widzę powodów, żeby się takimi względami kierować. To musi być przede wszystkim człowiek absolutnie lojalny i zdecydowany, bo to będzie trudna misja. Przecież wybory wygrała partia, w której liczy się tylko zwartość. Musimy z tego wyciągać wnioski. Nasza partia, w porównaniu z PO, w ostatnim okresie była rozmemłana, była partią szalejącego liberalizmu, który musi zostać ukrócony.
W jakiej roli będzie pan występował w Sejmie?
Będę posłem.
Skupi się pan na kierowaniu partią?
Tak, bo partia musi być substytutem wszystkiego. Nie mamy swoich mediów. Większość ma do nas skrajnie niechętny stosunek. Proszę sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby mój brat albo ja wystąpił publicznie pijany? Żądano by naszych głów. A Kwaśniewski jako urzędujący prezydent nieraz występował pijany i media milczały. Musimy więc tę nienormalną sytuację wyrównywać poprzez sprawną partię, trzeba nad tym pracować.
W tej kampanii partia okazała się sprawna?
Zdobyliśmy o 2 mln głosów więcej niż dwa lata temu, czyli...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta