Od sankcji do unii bankowej
Strefa euro nadrabia opóźnienia w integracji w nadziei, że uchroni ją to przed kolejnym kryzysem.
Trwający od 2008 r. kryzys w strefie euro wyraźnie pokazał, że wspólny pieniądz i jednolite stopy procentowe nie są gwarantami zbliżenia gospodarczego. Nie są też zabezpieczeniem przed kryzysem, a wręcz – gdy brakuje dyscypliny w innych dziedzinach – mogą go pogłębić.
Euro nie było przyczyną załamania w żadnym z ratowanych obecnie krajów, ale w każdym utrudniło wczesne postawienie diagnozy. Niskie stopy procentowe dały państwom doganiającym europejską czołówkę dopływ taniego pieniądza. W Irlandii i Hiszpanii napompowały one bańki spekulacyjne na rynku mieszkaniowym. W Portugalii zniechęciły do reform strukturalnych, w tym rynku pracy. W Grecji zniechęciły właściwie do wszystkiego, a posłużyły tylko do finansowania rosnącej konsumpcji.
Sześciopak dyscypliny
Traktat z Maastricht przewiduje tylko dwa kryteria oceny dyscypliny budżetowej: deficyt sektora finansów publicznych nie może być wyższy niż 3 proc. PKB, a dług publiczny nie może przekraczać 60 proc. PKB. Przy okazji kryzysu okazało się, że to za mało.
Po pierwsze pakt stabilności i wzrostu – unijne porozumienie rządzące funkcjonowaniem strefy euro – w przeszłości z lekceważeniem odnosił się do tego drugiego kryterium. Do strefy euro nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta