Moje miejsca
Osobista i zawodowa mapa wspomnień izraelskiego polityka, byłego ambasadora w Warszawie i niezmiennego przyjaciela Polaków
Kraków
Przed wojną żyło w Krakowie ponad 60 tys. Żydów. Zagłada spowodowała, że żydowska dzielnica Kazimierz opustoszała. Dziś znów żyje – głównie dzięki Festiwalowi Kultury Żydowskiej. Odnowiono synagogi, są galerie, restauracje, kawiarnie. Ale jest mi tu smutno. Patrzę na okna odnowionych kamienic, dziś są puste. A 70, 80 czy 100 lat temu w każdym z nich widać było całe rodziny. Matka w chustce na głowie przygotowywała piątkowy wieczór, czuć było zapach rosołu z domowym makaronem, świeżych chałek. Mężczyźni wracali z dziećmi z synagog. Słychać było śpiew kantorów. Prawdziwych. Nie aktorów-kantorów, których można usłyszeć dziś. Więc kiedy na placach i parterach Kazimierza wesoło, bo tłum bawi się na festiwalu, wyżej, na piętrach, unosi się smutek.
Na jednej z kamienic jest tablica pamiątkowa: „Bądź zdrów mój Krakowie. Mordechaj Gebirtig (1877 – 1942) – stolarz, poeta, pieśniarz”. Mieszkał w niej autor pieśni, którą często śpiewano w gettach – „Gore nasze miasteczko, gore”. Napisał ją jeszcze przed wybuchem wojny, po pogromie w Przytyku w 1936 roku. Słowa okazały się prorocze.
Przez ten wesoło-smutny Kazimierz wiele razy wędrowaliśmy z moimi przyjaciółmi. Po koncertach często szliśmy do restauracji Alef. Moje wspomnienia związane są głównie z czasami, gdy prowadzili ją moi przyjaciele – Adaś i Janusz....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta