Najbiedniejsi zostają w domu
Obrazy imigrantów tłoczących się pod granicami Unii potęgują niechęć państw wobec obcych. Zamykają więc przed nimi granice. W ten sposób likwidują jednak skutki – nie przyczyny – migracji, którymi są rosnące dysproporcje ekonomiczne na świecie
Włóczęga i turysta – te dwa oblicza współczesnej mobilności dostrzega Zygmunt Bauman w książce „Globalizacja. I co z tego dla ludzi wynika”. Turysta jest metaforą ludzi globalnego biznesu, naukowców, wysoko wykwalifikowanych specjalistów, którzy przemieszczają się, bo chcą i są do tego zachęcani. Z kolei włóczęga uosabia los mniej zasobnej części świata. Osób, które opuszczają swój dom, często nielegalnie, z powodu konfliktów, klęsk naturalnych lub biedy. To przed nimi piętrzą się mury kontroli imigracyjnej. To oni są niemile widzianymi gośćmi. Włóczęga musi się jednak przemieszczać, bo nie ma lepszej alternatywy w miejscu swojego dotychczasowego pobytu. Ekonomista John Kenneth Galbraith stwierdził wręcz, że migracja jest „najstarszym działaniem przeciw biedzie”.
I choć nie sama bieda skłania ludzi do opuszczenia kraju, a migrują nie najubożsi, ale ci, których stać przynajmniej na opłacenie kosztów podróży, to z powodu rosnących dysproporcji ekonomicznych można się spodziewać nasilenia masowych migracji na świecie. Parcia do lepszego życia nie są w stanie na dłuższą metę powstrzymać ani bariery na granicach, ani bariery prawne czy też odmienności cywilizacyjno-kulturowe. Kraje wysoko rozwinięte muszą zrozumieć, że Afrykańczyków i Azjatów mogą zatrzymać w domu tylko lepsze warunki życia, których Afryka i wiele...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta