Unijne budżetowe Waterloo
Winą rządów państw Unii Europejskiej jest to, że walcząc o elektorat, oferują świadczenia, na które ich nie stać – pisze ekspert.
Blisko 200 lat temu, około 30 kilometrów pod Brukselą, rozegrała się „Bitwa Narodów". Napoleon i jego sojusznicy z jednej strony, a siły koalicyjne brytyjsko-prusko-austriackie z drugiej. Po czyjej stronie staliśmy wtedy i dzisiaj, wiadomo. Tak jak 200 lat temu, tak i teraz też mamy do czynienia ze starciem o przyszłość Europy. W innym sensie – dziś nikt nie pada na polu bitwy. Wtedy walczono o granice, teraz o pieniądze.
Według potrzeb
Dlaczego tak trudno jest samej Unii Europejskiej, ale i jej państwom członkowskim funkcjonować bez kroplówki w postaci dodatkowego dopływu środków finansowych z zewnątrz? Dlaczego tak wiele państw walczy o wzrost, a przynajmniej o utrzymanie transferu środków z budżetu unijnego? Ano dlatego, że w Europie mamy socjalizm, a ten na dłuższą metę bez dopływu środków z zewnątrz nie przetrwa.
Według Steena Jakobsena, głównego ekonomisty Saxo Banku, w Europie 51 proc. osób zatrudnionych jest w sektorze rządowym albo w firmach i instytucjach będących własnością państwa lub powiązanych z rządami. W PRL było to około 70 proc., bo pozostałe 30 proc. stanowili rolnicy i rzemieślnicy, co i tak było wspaniałym wyjątkiem na tle reszty tzw. obozu socjalistycznego.
Różnica jest niewielka. Te 51 proc. zatrudnionych musi być zasilane z podatków oddawanych przez pozostałe 49 proc. pracujących w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta