Tunelem na lodowiec
Czy może być coś przyjemniejszego dla narciarza niż jazda po świeżym puchu? Chyba tylko szusowanie na lodowcu, kiedy jeszcze mało ludzi planuje zimowy odpoczynek w górach. Na przykład w austriackim Sölden
Co zyskujemy, wybierając się tu na narty jesienią? Niemal puste, dobrze przygotowane trasy. W nocy temperatura spada do zera, można je więc ubić ratrakami. Wprawdzie w ciągu dnia pod wpływem słońca niektóre trasy miękną, ale wtedy narciarze przerzucają się na te zacienione. Na dośnieżanie jeszcze nie ma co liczyć, ale nie jest to konieczne – dwa tygodnie temu w rejonie Sölden spadło kilkanaście centymetrów śniegu.
Sezon otwarty
Uroczyste otwarcie sezonu 2008/2009 odbyło się już miesiąc temu. Ja spędziłem tu ostatni weekend. Jak na tak wielki ośrodek narciarzy turystów było niewielu. Nie zabrakło za to narodowych teamów alpejczyków – trenowali Niemcy, Austriacy i Norwedzy.
Właśnie w tym tygodniu, jak co roku, odbędzie się tu inauguracja sezonu sportowego. Przyjedzie 25 tys. gości. Z widowni Gletscher Stadion kibice obserwować będą metę zawodów alpejskiego pucharu świata. – Czy kiedykolwiek odwołano zawody z powodu warunków atmosferycznych? – pytam dyrektora Tourismus Verband Ötztal zarządzającego turystyką w całej Dolinie Olivera Schwarza. – Tylko raz, dwa lata temu, kiedy spadł deszcz i uczynił trasę zbyt miękką. Ale to nie przeszkadzało w zjazdach narciarzom amatorom – podkreślił.
Wyjeżdżamy razem na szczyt Schwarze Schneid (3255 m n.p.m.), by zjechać jedyną otwartą teraz czarną, czyli najtrudniejszą, trasą. Tu właśnie, po zjeździe...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta