Pod prąd, ale z prądem
Pierwszym autem na prąd, które jeździło po Warszawie, był wartburg. Dziś są cztery takie auta, ale niedługo – jak tylko powstaną stacje do ich ładowania – liczba ta znacznie wzrośnie
Rafał Kotowski prowadzi własną firmę, życia bez samochodu więc sobie nie wyobraża. Ale w pewnym momencie męczył go już warkot tradycyjnego silnika.
– Chciałem jeździć czymś, co byłoby przyjemniejsze w użyciu – wyjaśnia. W Internecie znalazł kontakt do Zbigniewa Kopcia z Gdańska, pierwszego człowieka w Polsce, który przerabiał samochody benzynowe na elektryczne. Teraz w Polsce jeździ ponad 30 aut przerobionych według wymyślonego przez niego wzoru. Jednym z nich jest wartburg Rafała Kotowskiego – pierwszy samochód elektryczny zarejestrowany w Warszawie.
Pojemność 0 dm sześc.
– Niektórzy się dziwią, dlaczego wybrałem akurat wartburga. Ma on swoje plusy nie tylko dlatego, że był najtańszy, ale też ze względu na wolne koło – nawet jak puści się pedał gazu, samochód jedzie siłą rozpędu – tłumaczy Rafał Kotowski.
Ma to fundamentalne znaczenie. Samochody elektryczne na jednym ładowaniu mogą przejechać średnio około 100 km. Ale silnik elektryczny pobiera energię z akumulatorów tylko wtedy, gdy naciskamy na pedał. W przeciwieństwie więc do standardowych aut samochód na prąd nie pobiera energii, gdy stoi na światłach czy jedzie z górki.
Teraz Kotowski kupił lepsze akumulatory. Zainstaluje je w suzuki swift lub hondzie civic.
– W wartburgu mam silnik wielkości przerośniętego alternatora. Cichy, nie ma tego charakterystycznego brzęku,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta