Apetyt Obamy na państwo
Rzucony przez Obamę pomysł dzielenia się bogactwem nie jest retorycznym zabiegiem na potrzeby kampanii. Kandydat demokratów ma szeroko zakrojony program nowej dystrybucji dobrobytu – pisze publicysta
Joseph Wurzelbacher, zwykły hydraulik, zadał pytanie. Może i demagogiczne, jak twierdzi lewicowa prasa, ale zmusił media do ponownej refleksji nad kampanią demokratów: – Pracuję 10 – 12 godzin dziennie, żeby zbudować własny biznes. Czy ja nie mam prawa do moich marzeń? Dlaczego chcesz podnieść moje podatki?
Obama ani na chwile nie stracił z twarzy dobrotliwego uśmiechu. Odpowiedział: – Chcę być pewien, że każdy, kto został z tyłu, za tobą, też będzie miał szansę na sukces. Myślę, że jeżeli rozdzielimy równo nasze bogactwo, to będzie dobre dla wszystkich.
Dla wszystkich z wyjątkiem rodzin zarabiających powyżej 250 tys. dolarów rocznie. 80 proc. z nich to ludzie, jak Joe, samozatrudnieni albo na etatach. Często na kilku jednocześnie. Z badań „US News and World Report” wynika, że na przeciętną zamożną amerykańską rodzinę przypada 2,7 etatu, podczas gdy 46 proc. Amerykanów żyjących poniżej oficjalnej granicy nędzy ma własny dom i pracuje zaledwie 25 godzin w tygodniu. Czy Obama faktycznie chce wyrównywać szanse, czy mówi o nowym systemie redystrybucji? O wielkim lewicowym projekcie?
Zapnijmy pasy
Biały Dom przejmuje lewica. Silna, naszprycowana ideowo, jak nigdy od czasów prezydenta Roosevelta i wielkiego kryzysu. Prezydentem ma być (według konserwatywnego tygodnika „National Journal”, który takiej oceny dokonuje na podstawie głosowań w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta