Węgierskie kłopoty z gospodarką
Banki nie chcą już udzielać pożyczek w walutach obcych, a gospodarka rozwija się najwolniej od 15 lat. To jedynie ekonomiczne aspekty węgierskiego kryzysu.
Małe senne miasteczko Bezenyie otula dym. Popołudniową ciszę przerywa ostry dźwięk piły. – Będziemy palić drzewem jak za dawnych czasów. Będzie taniej. Na gaz nas już nie stać. Dobrze, że nie zburzyliśmy pieca – mówi Zsoltan Kiss.
Kryzys czaił się powoli, ale teraz wybuchł z całą siłą. Do domu Zsoltana wprowadza się właśnie córka z mężem i trójką dzieci. Po pięciu latach spłacania kredytów małżeństwo przegrało walkę o niezależność. – Kiedy braliśmy kredyt na 15 lat, mąż zarabiał więcej, niż wynosiła średnia krajowa. Wzięliśmy w leasing samochód. Meble, lodówkę i telewizor kupiliśmy na kredyt. Potem zaczęło być ciężko. Przed kilku dniami mąż stracił pracę. To katastrofa. Wracamy do rodziców. Wszystko szlag trafił – płacze 30-letnia Monika.
Węgrzy zaczynają się bać. Na razie nic nie drożeje. Nikt nie wykupuje artykułów w sklepach. Nie ma kolejek. Nie ma, bo ten kryzys jest inny. Ludzie nie mają pieniędzy. Ale telewizyjne dzienniki przykuwają do foteli całe rodziny. Niemal każdy śledzi rozpaczliwe wysiłki rządu.
W środę Centralny Bank Węgier (Magyar Nemzeti Bank) podwyższył stopy procentowe aż o 300 punktów bazowych. – To trucizna o opóźnionym działaniu. Dramatyczne posunięcie zmierzające do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta