Żyd z Armii Krajowej
Byłem polskim chłopcem wychowanym w duchu polskiego patriotyzmu. Dziś, gdy mówię o tym ludziom w Izraelu, trudno im to zrozumieć – wspomina podporucznik AK w rozmowie z Piotrem Zychowiczem
Rz: Ostatnio w Niemczech, ale również w niektórych środowiskach w Polsce, lansowana jest teza, że Polacy – na czele z Armią Krajową – pomagali Niemcom w wymordowaniu Żydów. Tymczasem pan, osoba żydowskiego pochodzenia, przez kilka lat służył w AK.
Stanisław Aronson: W moim oddziale nie spotkałem się z żadnymi przejawami antysemityzmu. Mój przełożony, dowódca Kedywu okręgu warszawskiego AK Józef Rybicki, był niezwykle liberalnym i tolerancyjnym człowiekiem. Od początku wiedział, że jestem Żydem, i nie robił mi z tego powodu najmniejszych problemów. Podobnie koledzy z oddziału – zwykli żołnierze, z którymi ramię w ramię walczyłem z Niemcami.
Jak pan trafił do Armii Krajowej?
W 1942 roku uciekłem z transportu wiozącego ludzi z warszawskiego getta do Treblinki. Gdy pociąg stanął w polu, niepostrzeżenie podszedłem do niewielkiego okienka znajdującego się w górnej części naszego wagonu. Byłem bardzo szczupły. Podciągnąłem się do góry i – pomimo krzyków współpasażerów, którzy próbowali mnie powstrzymać – przecisnąłem się na zewnątrz. Dziś myślę, że ci ludzie protestowali, bo bali się, że gdy moja ucieczka wyjdzie na jaw, Niemcy wymierzą karę całemu wagonowi.
Udało się uciec?
Tak. Strażnicy nie zauważyli, że wyskoczyłem. Leżałem w pobliżu torów, aż pociąg odjechał....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta