Fabryka Opla w Polsce jest zagrożona
Z Fredrikiem Erixonem, dyrektorem Europejskiego Centrum Międzynarodowej Ekonomii Politycznej w Brukseli, rozmawia Danuta Walewska
Rz: Czy pana zdaniem sprzedaż Opla konsorcjum, w których większość ma rosyjskie państwo było decyzją gospodarczą czy polityczną?
Fredrik Erixon: Jednocześnie polityczną i gospodarczą. Nigdy nie zostałaby podjęta, gdyby przedtem nie doszło do kontaktów rosyjsko-niemieckich na najwyższym szczeblu. Zawsze tak jest, kiedy w grę wchodzą ogromne pieniądze niemieckich podatników.
Dotychczas Rosjanie napotykali opór, kiedy próbowali przejąć udziały w zachodnich firmach, wystarczy przypomnieć Airbusa, brytyjską Centrikę czy chociażby Rafinerię Gdańską. Co w takim razie się zmieniło?
Takie obawy nie dotyczą tylko Rosjan. Istnieją one zawsze, kiedy aktywa w krajach rozwiniętych mają być przejęte przez firmy z krajów, w których państwo ma decydujące zdanie także w gospodarce, takich jak chociażby Chiny czy Rosja. Zaczęło się to zmieniać w ostatnich latach, a zwłaszcza w ostatnich miesiącach, kiedy przede wszystkim krajom wysoko uprzemysłowionym zaczął naprawdę doskwierać kryzys. Dzisiaj firmy chcą desperacko pozyskać pieniądze. Teraz Rosjanie mówią tak: my uratowaliśmy miejsca pracy w Niemczech, Niemcy muszą nam za to zapłacić.
Na czym miałaby polegać taka „zapłata”?
Z tego, co wiem, niemiecki rząd częściowo już zapłacił, decydując się na wpompowanie 7 mld euro w rosyjsko-niemiecko-amerykańskie przedsięwzięcie, jakim stał się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta