Elka z połonin, która pokonała Krzaklewskiego
Dokonałaś cudu – gratulował Elżbiecie Łukacijewskiej szef Klubu PO Zbigniew Chlebowski. Partyjni koledzy nie wierzyli, że wygra z byłym liderem AWS i to na prawicowym Podkarpaciu
Sukces w wyborach do europarlamentu w poniedziałek Elżbieta Łukacijewska smakowała w Dołżycy w Bieszczadach, gdzie z mężem (nadleśniczym) ma okazały zajazd. Odbierała esemesy i telefony z gratulacjami. Czekała na te najważniejsze. Po południu zadzwonił premier Donald Tusk.
– Czekam jeszcze na spełnienie obietnicy i zaproszenie na obiad od Radosława Sikorskiego – mówi. Szef MSZ założył się o obiad, bo nie wierzył w jej sukces. Podobnie jak Jerzy Buzek czy Jarosław
Gowin popierał Mariana Krzaklewskiego. Nie wierzyli, że długonoga blondynka z Bieszczad może mu zagrozić. Nim dokonała cudu, od władz PO dostała czarną polewkę. Miała pewną „jedynkę” na podkarpackiej liście. – Dziś nikt nie chce się przyznać, kto wymyślił Krzaklewskiego – opowiada.
Po decyzji, że to on będzie startował z pierwszego miejsca w sztabie wyborczym PO, odbyła się narada. Debatowano, kto ma o tym powiedzieć Łukacijewskiej. Padło na zaprzyjaźnionego z nią Waldego Dzikowskiego. – Usłyszał wiązankę niecenzuralnych słów, ale dzielnie przyjął je na klatę – wspomina. Była załamana i zdruzgotana. – Nie mogę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta