Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Zakazana piosenka

18 marca 2011 | Życie Warszawy | Wojciech Lada
Przed wojną Anna Jachnina wiodła spokojne i szczęśliwe życie. Udane małżeństwo, narodziny córki (na zdjęciu na spacerze  w Ogrodzie Saskim).
źródło: archiwum rodzinne
Przed wojną Anna Jachnina wiodła spokojne i szczęśliwe życie. Udane małżeństwo, narodziny córki (na zdjęciu na spacerze w Ogrodzie Saskim).
Wojna przyniosła wiele nieszczęść, w tym pobyt w Auschwitz (karykatura  wykonana przez Jachninę), ale także autorstwo okupacyjnego „przeboju”.
źródło: archiwum rodzinne
Wojna przyniosła wiele nieszczęść, w tym pobyt w Auschwitz (karykatura wykonana przez Jachninę), ale także autorstwo okupacyjnego „przeboju”.
Ogromną  popularność piosenka  zawdzięcza także powojennej produkcji  „Zakazane  piosenki” wyreżyserowanej przez Leonarda Buczkowskiego
źródło: EAST NEWS
Ogromną popularność piosenka zawdzięcza także powojennej produkcji „Zakazane piosenki” wyreżyserowanej przez Leonarda Buczkowskiego

„Siekiera, motyka, bimber, szklanka/W nocy nalot w dzień łapanka” – te słowa znają wszyscy, ale kto je napisał, przez wiele lat pozostawało zagadką. Dziś nie ma już wątpliwości, że autorką tej rymowanki była Anna Jachnina, a ich powstanie związane było ściśle z działalnością Biura Informacji i Propagandy Armii Krajowej

 

Rok 1942. Zima. Oświęcim. Chore na tyfus więźniarki w gorączce czołgają się po ziemi, usiłując znaleźć coś do picia. Jedne umierają na progu baraków, silniejsze nieco dalej – ich ciała „Numery", mające jeszcze trochę siły, pod czujnym okiem strażników składają na kupki. Te upiorne stosy stoją nawet po kilka dni, zanim Niemcy pogrzebią je w płytko wykopanych dołach. Nie spieszy im się – zdarza się, że zgwałcą na nich tę czy inną kobietę.

W takiej właśnie scenerii, w głowie jednej z więźniarek – ni stąd, ni zowąd –  słowa zaczynają składać się w rymy: „Po Auszwicu sobie chluptam – patrzę trup tu, patrzę trup tam/Wszędzie trupy, trupów stosy, szczury zjadły uszy, nosy...".

Siekiera, motyka...

Kim jest osoba, która ucieka od potworności w świat niemalże groteski i opisuje horror za pomocą dziecinnej rymowanki? Cóż, tą samą postacią, która kilka miesięcy wcześniej, głodując i marznąc w okupowanej Warszawie, wymyśliła najpopularniejszą, ale i chyba najbardziej optymistyczną  polską piosenkę tamtego okresu.

Niemcy byli stale w napięciu, dowcip podważał ich pewność siebie, poczucie wyższości. A im większe były ucisk i terror, tym dosadniejsza stawała się satyra

„Ulica Francuska w Warszawie, zima, mróz w mieszkaniu i we mnie. Straszliwy głód. Otrzymałam właśnie polecenie...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8880

Spis treści
Zamów abonament