Spadały jak ulęgałki
Płonący samolot na Marszałkowskiej, dwa wraki aeroplanów w Łazienkach, zderzenie trzech maszyn nad Mokotowem – to wszystko zdarzyło się w okresie międzywojennym. Samoloty spadały na stolicę jak przejrzałe owoce.
W ciągu ostatnich pięciu lat przeżyliśmy w Warszawie kilka katastrof lotniczych. A to dwuosobowa awionetka zapaliła się podczas awaryjnego lądowania na wiadukcie ulicy Marymonckiej, a to samolot wpadł do Wisły, a to szybowiec runął na działki bemowskie. Drzewiej nie było lepiej
– poza awariami na lotniskach doliczyliśmy się prawie 30 samolotów, jakie między 1918 a 1939 rokiem spadły na stołeczne ulice.
Same graty
W kwietniu 1926 roku, podczas pogrzebu lotnika płk. Serednickiego, w trakcie honorowego przelotu nad cmentarzem zderzyły się w rejonie Woli trzy maszyny; dwie osoby zginęły, byli ranni.
W tym samym czasie nasze lotnictwo zaopatrzyło się w niemal 300 aeroplanów Bleriot SPAD. Warszawka szybko zaczęła mówić – Bleriot SPADŁ! Okazało się, że samoloty te rozpadały się w powietrzu, gdyż miały elementy o wytrzymałości ledwie połowy założonej przepisami. Rozbijały się niemal wszędzie i doszło do tego, że wycofano je na początku lat 30. Na Warszawę jedna maszyna zleciała w 1927 roku, a kolejna dwa lata później. Jak doniosła „Rzeczpospolita”, 26 lipca nocą „płonący samolot wylądował w stolicy”, a konkretnie runął na barak, w którym mieszkali robotnicy wznoszący szkołę przy ulicy Wołowskiej 86. 60 z nich spało, ale uciekło, gdy dach zaczął się zapadać. Potem wybuchła benzyna, na szczęście nikt nie ucierpiał. Bleriota prowadził ppor. Orłowski z 1. Pułku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta