Przerażająca familia Codych
„Królestwo zwierząt” jest świetnym thrillerem, w którym gangsterski klan przypomina stado drapieżników
Debiut Australijczyka Davida Michôda należy do najbardziej gorących filmów sezonu. Zdobył już nagrody na amerykańskim festiwalu Sundance i polskim Cammerimage. Niewykluczone, że powalczy o Oscary. Zwłaszcza że zebrał znakomite recenzje. Według „New York Timesa” „Królestwo zwierząt” stanowi australijską odpowiedź na „Chłopców z ferajny”.
Michôd – podobnie jak Martin Scorsese – patrzy na mafijną rzeczywistość bez złudzeń. Nie tworzy mitologii. Nie mami, że bandyci uosabiają romantycznych buntowników łamiących zasady w imię nieskrępowanej wolności. To socjopaci. U Scorsesego byli straszni. Choć ze względu na swój groteskowy prymitywizm – nieodparcie śmieszni. Rodzina Codych u Michôda budzi wyłącznie przerażenie.
Debiutant z Australii buduje darwinowski obraz świata, w którym występują dwie formy życia: bezlitosnych drapieżników i zwierzyny łownej. Tak jak 17-letni Josh Cody (James...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta