Europejskie NATO?
Stawiając tylko na USA, musimy się podporządkować decyzjom zapadającym w Waszyngtonie i w dodatku słono za nie płacić, jak to się działo w Iraku i teraz w Afganistanie – pisze ekspert ds. wojskowości
Wbrew powszechnym opiniom szczyt NATO w Lizbonie nie był przełomem. Sojusz wciąż pogrążony jest w kryzysie, o czym świadczą, oprócz problemów w Afganistanie, choćby ciągłe wątpliwości (Polski na przykład) co do skuteczności działania art. 5 o wzajemnej pomocy w razie zagrożenia.
Na marginesie szczytu spotkali się jednak liderzy UE i USA. Silne nastroje antyamerykańskie w Europie po wojnie w Iraku i potencjalna porażka Zachodu w Afganistanie przyspieszy konieczną emancypację obronną Unii Europejskiej i budowę europejskiej armii. A interesem Unii, w tym Polski w dalszej perspektywie, będzie przejęcie NATO od Amerykanów. Czy taki temat był dyskutowany na spotkaniu? Być może.
Dzisiaj widać wyraźnie, że drogi Europejczyków i Amerykanów rozchodzą się właśnie w Afganistanie. NATO w dalszym ciągu stoi w obliczu poważnego kryzysu, który wyczerpuje możliwości jego rozwoju w obecnym kształcie. Jego reforma jest nieunikniona. Ciągle bowiem brak jest czystej i klarownej wizji zagrożenia, która połączyłaby Amerykę i Europę tak, jak to było podczas zimnej wojny. Być może teraz mogłaby to być wspólna wizja przewodzenia światu. W tej formule poprzez NATO USA kontroluje w całości świat zachodni, zapewniając mu bezpieczeństwo. Wojna w Iraku i Afganistanie udowodniła jednak, że próba jednostronnego wykorzystania sojuszu przez USA i nadania mu nowej dynamiki poprzez pchnięcie go...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta