Koszykówka mnie nie bierze
Z Dannym DeVito rozmawia Roman Rogowiecki
Rz: Przyjechał pan do Polski, żeby wystąpić w telewizyjnej reklamie. Co pana zdaniem stanowi o tym, że reklama jest dobra?
Szczerze mówiąc – nie wiem.
Ale przecież często ogląda pan reklamy.
No tak, każdy musi je oglądać. Chyba że ktoś ma takie urządzenie jak tivo. Wtedy może przewijać reklamówki na szybkich obrotach – jak na wideo. Ale normalnie, gdy człowiek siedzi przed telewizorem, to niestety musi – chcąc nie chcąc – oglądać reklamy. Oczywiście, może wyjść po piwo i wrócić, kiedy się skończą. Nie wiem, co sprawia, że reklama jest dobra, bo nie jestem koneserem. Wystąpiłem dotychczas tylko w jednej reklamie. Aktorzy zachęcali w niej do korzystania z satelitarnego systemu Direct TV. Pamiętam nawet, dlaczego to zrobiłem – bo obiecali mi za to ten system.
Przekupili pana...
Tak, chodziło o pieniądze. W reklamach zawsze o nie chodzi. W tej, którą nagrałem w Polsce, chodzi o to – a przynajmniej tak to zrozumiałem – że bank daje ludziom pieniądze. Nigdy w życiu nie słyszałem, żeby bank dał komuś pieniądze. Z reguły kierunek jest odwrotny – to klient łoży na bank. Przelewa forsę na konto, a potem patrzy, jak zmniejsza się kwota na karcie. Podoba mi się, że tym razem bank daje. Organizują konkurs, w którym można wygrać.
No, dobrze. Ale w dzisiejszych czasach banki są na ogół znienawidzone przez wszystkich, a pan pracuje dla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta