Ósma pętla wokół globu
Już ósmy raz udało mi się okrążyć świat. Ale zapewniam, że nie chodziło o bicie jakichkolwiek rekordów. Po prostu się okazało, że bilet lotniczy dookoła globu dawał możliwość niedrogiego dotarcia do zakątków Ziemi, których dotąd nie widziałem
Wyruszając, miałem nadzieję, że na skutej lodem Alasce uda mi się zobaczyć zorzę polarną, a w Himalajach – buddyjskie klasztory i jeszcze jeden ośmiotysięcznik – Kanczendzongę. A także nieznane mi wyspy na Pacyfiku i pomniki przyrody w Ameryce Południowej i Australii. Trasa zaplanowanej na prawie 100 dni podróży prowadziła przez sześć kontynentów.
To ponad 70 tysięcy kilometrów przebytych samolotami, nie licząc odcinków pokonywanych lądem – lokalnymi środkami transportu – i łodziami po rzekach.
Kto smaruje, ten jedzie
Był początek stycznia, gdy odlatywałem z Europy do Afryki. W pierwszej kolejności chciałem odwiedzić Liberię, Sierra Leone i Kongo. Podczas moich poprzednich afrykańskich podróży omijałem te kraje, bo toczyły się w nich wojny domowe. Teraz nadszedł dla nich czas względnej stabilizacji, często wspieranej obecnością wojsk ONZ.
Najpierw w Ghanie uzyskałem nieosiągalne w Polsce wizy. Drobny „datek”, którego wpłacenie zasugerował personel ambasady, skrócił okres oczekiwania z czterech dni do 24 godzin. Potem na trasie była Liberia – kraj odradzający się po długotrwałej wojnie, w którego stolicy wciąż w nocy obowiązuje godzina policyjna, a w dzień turystę straszą kikuty kilku opuszczonych wieżowców. Przepełnionymi do granic możliwości zbiorowymi taksówkami, w odniesieniu do których określenie „gruchot” jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta