Moda jest jak kochanka
Czy w sesjach mody chodzi o ubrania? Co traciłyby top modelki, gdyby uśmiechały się na fotografiach? Dlaczego zdjęcia artystów ze światowej czołówki lądują w koszu? Joanna Bojańczyk przepytuje najsłynniejszego polskiego fotografa mody Marcina Tyszkę.
Rz: Dlaczego na zdjęciach modelki są ponure, obrażone, wściekłe?
Marcin Tyszka: Zdjęcia mody to fantazja, a w niej wszystkie pomysły są możliwe. Uśmiech kojarzy się z komercją i niemieckim katalogiem. A na dodatek nie każda kobieta ma ładny uśmiech. Wiele supermodelek traci, kiedy się uśmiechają. Zamyślone wydają się bardziej interesujące. Amerykańska top Lindsay Ellington, z którą robiłem okładkę dla „Vogue’a” i najnowszą kampanię dla Reserved, lepiej wygląda zamyślona.
Nie lepiej, żeby fotografia mody po prostu dostarczała informacji o nowych ubraniach i pokazywała piękne kobiety, zamiast na siłę przekazywać głębsze treści?
Przecież to byłoby nudne pokazywać wciąż sukienkę i uśmiechniętą panią! Jak się chce zobaczyć bluzkę, trzeba kupić „Avanti”, „Tinę” albo „Poradnik domowy”. „Vogue”, „Officiel”, do których robię zdjęcia, to pisma dla pasjonatów. W nich sesja mody jest jak mały film, do którego scenariusz opracowują fotograf i stylista.
To nie jest czytelne dla zwykłego obserwatora. On patrzy na modelki i na to, co mają na sobie, a nie próbuje odczytać jakąś zakamuflowaną pseudopowieść na sześciu stronach zdjęć.
Wcale nie musi być czytelne. Sesja mody nie przekazuje ponadczasowych wartości, nie walczy o pokój. Ma być ładną całością, jak teledysk. Może być narracyjna albo nie. Nie trzeba się w to wgłębiać. Mówię tu o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta